Z sądów

Ojciec i syn

Właściciel zagrody 90-letni Szczepan Tusz zamieszkały we wsi Żarsko, pow brzezińskiego, nosił się z zamiarem sprzedania teł własności. Projekt ten nie podobał się synowi jego Stanisławawowi, który uważał, iż ojciec go krzywdzi jako jedynego spadkobiercę. Z tego to powodu między ojcem a synem wynikaly  często nieporozumienia, epilogiem zaś była sprawa w sądzie pokoju w Ujeździe, gdzie początkowo ojciec wytoczył powództwo o wyeksmitowanie syna z mieszkania, później zaś oskarżali się wzajemnie o pobicie i t. d.

Kiedy pomimo tego Szczepan Tuszyn postawił zagrodę sprzedać, Stanisław wyraził chęć nabycia jej, a gdy tranzakcja nie doszła do skutku usiłował przeszkodzić ojcu w sprzedaży posiadłości. W tem celu Stanisław zwrócił się do wójta gminy Ludwika Renke, prosząc o zastrzezenie w urzędzie gminnym, aby ojcu nie wydano zaświadczenia potrzebnego rejentowi. Otrzymawszy odmowną odpowiedź, Stanisław Tusz skierował się do sekretarza sądu po W Ujeździe prosząc o zrobienie w sądzie zastrzeżenia, któreby uniemożliwiło ojcu wyzbycia się posiadłości. Nie osiągnowszy i tu pożądanego rezultatu Stanisław Tusz starał się zastrzszyć nabywców i Stanisławowi Skrzypczakowi, który miał zamiar zagrodę nabyć, oświadczył, że jeśli ją kupi to ją 7 razy spali.

W kwietniu r. b. Franciszek  Sobczyk wyraził chęć nabycia gospodarki od Szczepana Tusza. Franciszek S.spotkawszy pewnego razu jego syna, usłyszał to samo, co opowiadał Skrzypczakowi lecz ten się nie przestraszył i gospodarkę kupił.

W nocy z 12 kwietnia r. b. o godz. 12-ej Franciszek Sobczak został przebudzony szczekaniem psów. Wyjrzawszy przez okno ujrzał zagrodę swą i szopę w ogniu. Ogień szerzył się z taką szybkością, że wkrótce cała zagroda stała w płomieniach. Szkoda spowodowana przez ogień – 1.500.000 mk. Sąd po naradzie Stanisława Tusza zwolnił z kary.

Zostaw komentarz

Twój adres mailowy nie będzie publikowany