(-) Pod adresem Wydz. Zdrowotności. – Przysłowiowe brudy i błoto na ulicach Łodzi wysuszył wiatr wiosenny i zmagazynowali je sprzątanie mieszkańcy miasta w płucach. Pogoda wiosenna jednak przysługi tej nie mogła oddać miastu w wypadkach gdy chodzi o bagno i gnój ukryty po kanałach. Otrzymujemy z różnych stron skargi, że kanały uliczne, szczególnie na zbiegach ulic są zapchane gnojem, padliną i najróżniejszymi nieczystościami pokzyjomu w nocy przez stróżów pakowanemi do kanałów. W niektórych punktach straszliwy odór zgnilizny dobitnie świadczy o zawartości kanału. Należałoby przeto w interesie zdrowotności miasta gruntownie kanały wyczyścić zanim cieplejsza pora nie stworzy z nich gniazd zarazy.
Drugą bolączką miasta jest absolutny brak nadzoru nad przedsiębiorstwami wyworzącemi z miasta nieczystości. Zamiast wywozić je daleko poza obręb miasta, ustawia się piramidy śmiecia, gnoju i najróżniejszych odpadków na nieogrodzonych placach przedmieść. Mieszkańcy krańcowych dzielnic to głównie robotnicy i w niczym nie zasłużyli sobie na to by Magistrat kazał im w lecie żyć w atmosferze smrodów i zarazy.
(-) Praktyki żydowskiego rzeźnika. W mieście naszym prosperuje wędliniarnia koszerna Diszkina, mająca kilkanaście filji w najróżniejszych punktach miasta. Mimo ustawy o spoczynku niedzielnym, w sklepach Dikszkina przez cały dzień w niedziele sprzedaje się towar z tą tylko różnicą od dnia powszechnego, że wchodzić trzeba przez bramę od podwórza , gdyż wejście frontowe jest zamknięte.
Posterunkowi policji, stosując się do instrukcji sporządzili swego czasu protokoły z powodu naruszenia spoczynku niedzielnego, jednakowoż sprawa zawsze gdzieś grzęzła. Ostatnio podobno posterunkowi otrzymali poufne wskazówki by nie zwracali uwagi na sklepy Diszkina, gdyż Diszkin ma mieć rzekomo pozwolenie na prowadzenie jadłodajni.
Spodziewawszy się otrzymać wyjaśnienie komendy policji co do tych osobliwych jadłodajni do których w niedzielę trzeba wchodzić od tyłu.
Zostaw komentarz