Pos. Witos o naszem życiu politycznym.
Pod tytułem „Kilka słów o naszej polityce” zamieszcza prezes PSL, poseł Witos, artykuł wstępny w ostatnim numerze „Piast”. Poseł Witos stwierdza na wstępie „że jeszcze tak źle jak obecnie nie było nigdy w odrodzonej Polsce”. Wartość pieniądza spadła, ceny towarów wzrosły w niesłychany sposób. Zubożała wieś, gdzie, 90 procent ludności stoi nad brzegiem przepaści, zubożały miasta. Powstają antagonizmy między wsią i miastem, nawzajem oskarżających się o wywołanie obecnej sytuacji. „Wiem o tym dobrze – pisze poseł Witos – że wieś nie może budować swojej przyszłości na walce z miastem, miasto zaś nie może być obozem warownym, zamkniętym w sobie, strzelającym zatrutymi strzałami w stronę wsi. Okopy sztuczne muszą być zniszczone, jeśli ma nastąpić poprawa”. „Inni nareszcie – pisze autor – wiążą to zło z naszą sytuacją polityczną i rzucają bez namysłu twierdzenie, że jeżeli utworzy się większość sejmowa i rząd, na niej oparty, to wszystko momentalnie się zmieni. Wobec tego, że od „Piastowców” w znacznej mierze zależy utworzenie i większości i rządu, utarło się przekonanie, że wina złego, jeśli nie w całości, to w znacznej części leży po naszej stronie”. Poseł Witos zapewnia że ludowcy od żadnych obowiązków się nie uchylają ani wobec państwa, ani wobec społeczeństwa, nie chcą jednak żyć iluzjami, ani karmić niemi innych. „Chcemy tę większość, do której dążymy – pisze poseł Witos – oprzeć na mocnym fundamencie: na programie realnym i wykonalnym.
Ubolewać wprost należy, że poszczególni posłowie, a nawet niektóre grupy polityczne, w sposób wprost lekkomyślny traktują te wielkie zagadnienia nawet i teraz, gdy to może być brzemienne w następstwa i rzucają obietnice, które nigdy spełnić nie będą w stanie, a nie mając odwagi wziąć odpowiedzialności na siebie, starają się ją zrzucić na kogo innego”. „Pragnąłbym – pisze na innem miejscu poseł Witos – ażeby u nas zrozumiano, że pocałunek Witosa z Lutosławskim, lub Dębskiego z Dubanowiczem, jeszcze stosunków na lepsze w Polsce nie zmieni”. „Jakikolwiek będzie rząd, Jeśli nie będzie mieć dostatecznego poparcia tak ze strony czynników politycznych, jak i ogółu społeczeństwa, Jeżeli nie będzie miał możności spokojnej pracy, to nigdy nic zrobić nie potrafi. Rząd składa się tylko ze zwykłych ludzi, na których wypadki i nastroje działają silnie i często uniemożliwiają pracę. A zaprzeczyć się nie da, któremu by pomagano, a przecież chyba nie było takiego rządu, który by chciał szkodzić państwu! Do naprawy więc, o ile ona ma rzeczywiście nastąpić muszą być użyte wszystkie siły narodu”. „Do trwałej i skutecznej pracy – kończy swoje wywody poseł Witos – musi być przygotowany grunt i stworzona potrzebna platforma. Mam wrażenie, że chwila ta w Sejmie się zbliża, a występy Łuckiewiczów i Grundchaumów mogą ją przyspieszyć. Jeżeli się to nie stanie, to wina będzie po stronie tych, co albo lekkomyślnie rzecz traktują, albo zapatrzeni we własne dobro, nie chcą widzieć ani potrzeb współbraci, ani niebezpieczeństwa, zagrażającego państwu”.