Z sądów

Kochał siostrę, a nienawidził brata.
Nieudany napad. Usiłowanie zabójstwa z powodu 2 miljonów marek. Tragedja skończyła się w więzieniu.
W swoim czasie niejaki Bolesław Mieszkowski pojął za kochankę niejaką Grajsównę, której brat Grajs, zamieszkały przy ulicy Dolnej 205, zajmował się przewozem materiałów budowlanych i posiadał dość poważne przedsiębiorstwo.
Mieszkowski, człowiek o dość ciemnej przeszłości, dopominał się od Grajsa kwoty 2 miljony marek, które ten rzekomo był mu winien i niejednokrotnie groził śmiercią o ile G. sumy mu tej nie odda.
W międzyczasie jednak Mieszkowski popełnił kradzież, za co został skazany na więzienie, które w ubiegłym tygodniu, po odbyciu kary opuścił. W celi więziennej Mieszkowski nie zapomniał o milionach, które Grajs był mu rzekomo winien i onegdaj przybył do swego dłużnika w chwili, gdy ten wypłacał pensje swym pracownikom.
Mieszkowski przybył nie sam, lecz z kilku kompanami i uwagę ich zwrócił stół, na którym leżało przeszło 7 miljonów marek.
Mieszkowski zażądał by Grajs wyszedł z nim na ulicę, czemu jednak ten ostatni sprzeciwił się, nie mając zbyt wielkiego zaufania do kochanka swej siostry.
Wówczas Mieszkowski z okrzykiem:  „Teraz będziesz gnił w ziemi!” błyskawicznym ruchem wyjął bagnet wojskowy i usiłował pchnąć nim Grajsa w serce, lecz stojący obok stołu robotnicy schwytali go, kilku zaś zaalarmowało policję.
Jeden z robotników gwizdnął, co usłyszawszy wspólnicy Mieszkowskiego, sądząc, iż to policja nadchodzi, zbiegli.
W ich ślady usiłował pójść i Mieszkowski, lecz został schwytany przez robotników, którzy oddali go w ręce policji.
Jeszcze przed nadejściem władz bezpieczeństwa publicznego robotnicy poranili Mieszkowskiego, wobec czego do komisarajtu zawezwano  pogotowie ratunkowe.
Podczas dochodzenia okazało się, iż towarzysze Mieszkowskiego byli bandytami i przed przybyciem do Grajss napadli w polu obok cmentarza katolickiego na jakiegoś mężczyznę, któremi zrabowano kilkaset tysięcy marek. Mieszkowskiego odprowadzono do urzędu śledczego, który prowadzi w tej sprawie dalsze dochodzenie.