Kobieta, która zabiła, a serce miljardera.
Król samochodów płaci kaucję za Polkę, która zastrzeliła swego męża.
Henry Ford, fabrykant automobilów i troków, bawiący kilkaset mil od Detroit, wyczytał w jednym z pism tamtejszych smutną historię niejakiej Katarzyny Górka, która zamordowała swego męża, a obecnie siedzi w więzieniu i oczekuje wyroku za to morderstwo. Forda ta sprawa tak poruszyła i zajęła, że oświadczył, iż złoży kaucję za tę kobietę w sumie 5 miljardów w polskich markach i zajmie się jej procesem. Historja morderczyni jest prosta. Była małżonką zamożnego człowieka, który ją brutalnie katował. Lata całe wlokła tę męczeńską taczkę żywota. Przed katuszami chroniła się często pod opiekuńcze skrzydła dwojga dziewcząt, z któremi zamieszkiwali państwo Górkowie piękną willę w Humtenruch. W końcu przebrała się miarka cierpliwości dręczonej kobiety. W czerwcu b. r. podczas, gdy mąż okrutnik po sutej libacji zabawiał się w sali bilardowej swego domu z kamratami, weszła tam Katarzyna i celnym strzałem położyła swego kata trupem na miejscu. Miljarder amerykański, znajdujący się na swoim jachcie w Grand Trawerse Bay zauważył na pokładzie starą gazetę. Podniósł ją i wyczytał w niej spowiedź nieszczęśliwej kobiety. Wzruszony tą tragiczną dolą niewiasty uwiązanej u boku człowieka-bestji dał Ford natychmiast telegrafem iskrowym rozporządzenie urzędnikom swoim, by wypełnili wszystkie formalności umożliwiające matce tymczasowy powrót z więzienia do opuszczonych dzieci. Sąd rozstrzygnie niebawem, czy pani Górka zasługuje na tak współczujące serce ślepej sprawiedliwości, jak je spotkała u miljardera i kandydata na najwyższe dostojeństwa w państwie, który umie wniknąć w tajemnice życia czujnemi oczami.