………

Jeśli w dzień sobotni przypada pierwszego, to można śmiało rzec, że tego wieczoru jest w mieście bardzo wesoło, a nocą wesoło i głośno. Część przechodniów rodzaju męskiego chodzi szerokimi krokami, wskutek czego najszersze ulice stają się nagle ciasne. Hasłem wieczoru jest wino, kobieta i śpiew, przyczep melodie są boleśnie fałszowane. W dorożkach jeździ co najmiej czterech pasażerów, tak dziwnie splątanych, że pasażer znajdujący się na wierzchu, zawsze wygląda, jakby powstał nie z mułu i gliny, wedle przykazania Bożego, ale z dwóch par spodni i trzech butów różnej miary. Stanąwszy u celu podróży, pasażerowie całują się z koniem, jedynem  trzeźwem bydlęciem w tym towarzystwie i oświadczają dorożkarzowi, że żaden z nich nie mieszka w tym domu, przed którym stanęła dorożka. Nocne rozhowory z księżycem należą już do przeżytków. Obecnie pijący rozmawiają z przedmiotami bardziej ziemskimi i mniej pospolitymi. Ostatnio widziałem pijaka, jak w długiej mowie przekonywał warczący przed hotelem automobil, że jedyna uczciwa partją jest „ Odrodzenie”.

Poczynając od północy, na schodach dzieją się dziwne rzeczy. Okazuje się dowodnie, ze pijak jest przedmiotem cięższych od powietrza, i że ziemia w ciągu tylu wieków nic nie straciła ze swej siły przyciągającej. Większość pijaków instynktem to wyczuwa i zasypia już na pierwszym schodku, budząc się tylko wtedy, gdy jakiś uparty towarzysz, pnąc się niefortunnie na górę , stoczy mu się na głowę. Krótko mówiąc, proletariat przeżywa  dziś ciężkie czasy…

                                                                                                               Melancholik.

Zostaw komentarz

Twój adres mailowy nie będzie publikowany