Ubogi Ben Hollinger trafia na Złotonośną żyłę. – Daje się wyprzedzać za 330 tyś. Dolarów i na gwałt żeni się – A przecie mógł kupic Europę!
Pół biliona dolarów! Suma ta zawrotna, a dla nas ludzi o „słabej walucie” wprost niemożliwa do pojęcia. A jednak był człowiek który tę sumęte oretycznie miał w ręku, lecz dzięki zbiegowi okoliczności nie zdołał jej posiąść definitywnie.
Człowiekiem tym był Amerykanin Ben Hollinger, w r. 1919. Poszukiwanie złota należało wówczas jeszcze do zakresu rzeczywistości. Działo się to w Kanadzie w okolicy Porcupine. Młody, biedny jak mysz, poszukiwacz szczęścia Hollinger, usłyszawszy o sprzedaży działek kopalnianych, pożyczył od znajomego 75 dolarów, w zamian za co uzyskał obietnicę połowy ewentualnego dochodu. Zakupił jedną działkę i z wielką, niewiarą, w powodzenie sprawy zabrał się do kopania . Aliści już wkrótce przed oczyma jego zabłysły istne skarby w postaci przeobfitych pokładów złota tak głębokich, że wprost niepodobna było zrazu obliczyć ich wartość. Dopiero późniejsze badania wykazały, że pokład ten zawiera największą w świecie ilość złota, szacowaną a 500 miljardów dolarów.
Odkąd rozeszła się fama o odkryciu, rozpoczął się istny szturm na te okolice. Zawizała się spółka akcyjna, która przebogate złotonośne tereny wykupiła od Hollingera za 880000 dolarów. Odkrywca bajecznych skarbów nie troszczył się wcale o to, że suma ta była zbyt mała w stosunku do wartości jego terenów. Przyjął ja i przedewszystkiem – ożenił się z nedobną Nelly, swą długoletnią narzeczona. Szczęśliwy właściciel największej złotonośnej miny świata żył w błogim dostatku, a umarł niespodziewanie w r. 1919 na udar serca.
Tymczasem posiadanie olbrzymich skarbów kopalni złota dostało się spółce akcyjnej, która nie zaniedbuje należycie wyzykiwać zakupionego za „psie pieniądze” terenu. Jak obliczono, są tam pokłady głębokie na 3 tyś. Stóp, a ponieważ za każdą stopę płaci się 150tyś dolarów, więc razem oblicza się wartość kopalni Hollingera na 450 milionów dolarów, które to skarby będzie można eksploatować 30-40 lat.
Spełniła się nie poraz pierwszy i ostatni maksyma, że „wygrzebuje się z ognia kasztany dla drugich”. Szewc chodzi bez butów, krawiec ma podarte łokcie, a wynalazca największych skarbów, jakid zna świat, zmarł wprawdzie nie w niedostatku, lecz i nie w bogactwie, podczas gdy należycie zrozuminwszy dobry interes, mógłby był z kretesem zakasować wszystkich Rockeffellerów, Morganów i t. p. a pojechawszy za ocean, mógłby się spytać całkiem serjo:- Co kosztuje Europa?…
Ubogi Ben Hollinger trafia na Złotonośną żyłę. – Daje się wyprzedzać za 330 tyś. Dolarów i na gwałt żeni się – A przecie mógł kupic Europę!
Pół biliona dolarów! Suma ta zawrotna, a dla nas ludzi o „słabej walucie” wprost niemożliwa do pojęcia. A jednak był człowiek który tę sumęte oretycznie miał w ręku, lecz dzięki zbiegowi okoliczności nie zdołał jej posiąść definitywnie.
Człowiekiem tym był Amerykanin Ben Hollinger, w r. 1919. Poszukiwanie złota należało wówczas jeszcze do zakresu rzeczywistości. Działo się to w Kanadzie w okolicy Porcupine. Młody, biedny jak mysz, poszukiwacz szczęścia Hollinger, usłyszawszy o sprzedaży działek kopalnianych, pożyczył od znajomego 75 dolarów, w zamian za co uzyskał obietnicę połowy ewentualnego dochodu. Zakupił jedną działkę i z wielką, niewiarą, w powodzenie sprawy zabrał się do kopania . Aliści już wkrótce przed oczyma jego zabłysły istne skarby w postaci przeobfitych pokładów złota tak głębokich, że wprost niepodobna było zrazu obliczyć ich wartość. Dopiero późniejsze badania wykazały, że pokład ten zawiera największą w świecie ilość złota, szacowaną a 500 miljardów dolarów.
Odkąd rozeszła się fama o odkryciu, rozpoczął się istny szturm na te okolice. Zawizała się spółka akcyjna, która przebogate złotonośne tereny wykupiła od Hollingera za 880000 dolarów. Odkrywca bajecznych skarbów nie troszczył się wcale o to, że suma ta była zbyt mała w stosunku do wartości jego terenów. Przyjął ja i przedewszystkiem – ożenił się z nedobną Nelly, swą długoletnią narzeczona. Szczęśliwy właściciel największej złotonośnej miny świata żył w błogim dostatku, a umarł niespodziewanie w r. 1919 na udar serca.
Tymczasem posiadanie olbrzymich skarbów kopalni złota dostało się spółce akcyjnej, która nie zaniedbuje należycie wyzykiwać zakupionego za „psie pieniądze” terenu. Jak obliczono, są tam pokłady głębokie na 3 tyś. Stóp, a ponieważ za każdą stopę płaci się 150tyś dolarów, więc razem oblicza się wartość kopalni Hollingera na 450 milionów dolarów, które to skarby będzie można eksploatować 30-40 lat.
Spełniła się nie poraz pierwszy i ostatni maksyma, że „wygrzebuje się z ognia kasztany dla drugich”. Szewc chodzi bez butów, krawiec ma podarte łokcie, a wynalazca największych skarbów, jakid zna świat, zmarł wprawdzie nie w niedostatku, lecz i nie w bogactwie, podczas gdy należycie zrozuminwszy dobry interes, mógłby był z kretesem zakasować wszystkich Rockeffellerów, Morganów i t. p. a pojechawszy za ocean, mógłby się spytać całkiem serjo:- Co kosztuje Europa?…