Złoczyńca skazany na mocy badań daktyloskopijnych.
pap) W nocy z 19 na 20 października 1922 r. nieznani złoczyńcy rozbili kasę ogniotrwałą Banku Spółek Niemieckich, znajdującego się przy ul. Al. Kościuszki Nr. 45/47 i zabrali z niej 37.000 mk. niemieckich, 150.000 mk. polskich w gotówce i dwa weksle na sumę ok. 4 miljonów mk. Na miejscu wypadku pozostały bardzo wyraźne odciski palców. Odciski te sfotografowano i po porównaniu ich z albumem daktyloskopijnym Urzędu Sledczego, ustalono, że należą do palców Mieczysława Pawlickiego, wielokrotnie daktyloskopowanego i karanego za różne kradzieże. W dniu 25 b. m. oskarżony o kradzież włamaniem, Mieczysław Pawlicki zasiadł na ławie oskarżonych Sądu Okręgowego w Łodzi. Oskarżony do winy się nie przyznał, starając się wykazać swoje „alibi“. Kochanka jego, Pelagia Smolna, badana jako świadek, zeznała, iż krytycznej nocy oskarżony spał u niej. Biegły daktyloskop Głównej Komendy Policji w Warszawie, powołując się na cały szereg uczonych, z całą stanowczością oświadczył, iż odciski należą do oskarżonego. Adwokat Kobyliński, obrońca oskarżonego, twierdząc, i daktyloskopia jako nauka, dotychczas jeszcze nie stoi na tym poziomie, by na podstawie odcisków palców skazywać ludzi, prosi o uniewinnienie oskarżonego. Oskarżał podprokurator Mandecki. Sąd w składzie sędziów: Ilinicza, jako przewodniczącego, oraz Kitzmana i Łodziewskiego, po naradzie, skazał oskarżonego na trzy lata więzienia z pozbawieniem praw, zaliczając mu w poczet kary 7 miesięcy aresztu prewencyjnego.
1331
wtorek 21 październik, 1924