Dobrudzki i towarzysze na ławach oskarżonych.
Pierwszy dzień rozpraw.
Wczoraj w sali sadu okręgowego rozpoczął się proces oskarżonych o nadużycia w komitecie pomocy dzieciom przy radzie głównej opiekuńczej. Na ławie oskarżonych zasiedli Antoni Dobrudzki, Klemens Kon-Konradi, Antoni Garnczarek, Karol Macher, Zofia Koltna, Brunon Hage, Alfons Hage, Jan Najder i Rudolf Frenkel.
Akt oskarżenia zarzucał pierwszym 5 oskarżonym, że działając w zmowie, sprzedawali produkty komitetu osobom postronnym, fałszując odpowiednio kwity i wykazując w księgach „martwe dusze”, którym rzekomo towar został wydany. Poza tem Dobrudzki oskarżony jest o to, że przywłaszczył sobie 57.252 mk. z kasy komitetu oraz 30.000 mk. z kasy loterji klasycznej R. G. O. której był przedstawicielem. Pozostali czterej oskarżeni produkty te nabywali, z wiedzą, ze pochodzą z nielegalnego źródła. Z 25 świadków nie stawiło się 5-ciu, a spóźniło 4-ech. Spóźnionych sąd skazał na 10.000 mk. grzywny każdego, a jednego z 5-ciu nieprzybyłych niejakiego Giusberga sąd postanowił sprowadzić przez policję i w tym celu zarządził przerwę, trwającą do 2-ej i pół po pół. Przedtem jeszcze przedstawiciel urzędu publicznego. Podprok. Wilecki wnosił o uchylenie obrony adw. Kempnera, swego czasu jeszcze jako sędzia podpisywał pewne papiery leżące obecnie w aktach sprawy. Adw. Kempner w odpowiedzi zaznaczył, iż nie może mieć fakt ten żadnego wpływu nad sprawą, jako obrońca w sprawie tej stawać może, lecz z pobudek natury etycznej zrzeka się obrony.
Po przerwie przewodniczący sędzia Witkowski odczytuje drugi akt oskarżenia poczem rozpoczyna badanie podsądnych każdego z oddzielna.
Spirytus mocny całej sprawy był właściciel Garnczarek, który całą sprawą kierował, prowadził pertraktacje ze współwinowajcami, fałszował spisy i był główną sprężyną całej afery. Do winy przyznał się, lecz obecnie szczegółów żadnych nie pamięta i potwierdza jedynie zeznanie złożone u sędziego śledczego. Jest on zdania, że skarb żadnej krzywdy nie poniósł, gdyż pieniądze za produkty wpłynęły do kasy komitetu. Na pytanie obrońcy adw. Busza stwierdza, że sam komitet sprzedawał produkty stowarzyszeniom i że te same produkty sprzedawał swego czasu magistrat łódzki.
Współwinowajczyni kasjerka komitetu opowiadała jak pieniądze wpływały do kasy, kto podpisywał asygnacje. W ogóle z zeznań podsądnych wynika, że w całym komitecie panował rozgardiasz, żadnego porządku nie było, co kto chciał to robił.
Oskarżony Machner opowiada szczegółowo jak dokonywano transakcji. Magazyny z produktami znajdowały się w rzeźni miejskiej, która też otrzymywała produkty wprost, o czym komitet często dowiadywał się dopiero później.
W ogóle oskarżeni prócz Konradiego przyznali się do inkryminowanego im czynu i jedynie oskarżeni o kupno produktów dowodzili, że o pochodzeniu kupowanych produktów nie wiedzieli.
Dodbrudzki zeznaje, iż był nie płatnym, lecz honorowym członkiem komitetu, brakujące pieniądze w kasie miał zamiar potem pokryć. Ponieważ miał wydatki więc brakowało mu pieniędzy i zgodził się na propozycję Machnera. W zarządzie komitetu było 13 osób, lecz on jeden pracował, podpisywał wszelkie papiery i miał dostęp do kasy. Kwity do podpisu dawał mu Garnczarek.
Kon Konradi nie przyznaje się do winy. Funkcjonarjuszem komitetu łódzkiego nie był, został on delegowany przez ministerstwo do Łodzi i miał otwierać komitety opieki nad dziećmi w okręgu łódzkim. Żadnych papierów nie podpisywał i w ogóle wpływu na bieg spraw w komitecie nie miał. Dziwi się, iż wysunięto go jako sprężynę całej afery i uważa za fatalny zbieg okoliczności, ze znalazł się na ławie oskarżonych.
Pozostali oskarżeni zeznali, iż o pochodzeniu kupowanych towarów nie wiedzieli, zaś środki ostrożności, stosowane przez Garnczarka tłumaczyli sobie tym, iż wolnego handlu wówczas nie było, więc trzeba było się mieć na ostrożności. Zeznania ich obciążają mocno zarówno Konradiego, jak i Garnczarka.
Zatrzymany przez policję wóz z produktami, kupiony był przez Brunona Hagiera, któremu Garnaczarek, widząc iż jest śledzony kazał powiedzieć, iż produkty wywożone będą do Łagiewnik dla tamtejszej rady opiekuńczej. (bip)