ŁKS. – Warszawianka 2:1 (0:0)
Skład Warszawski: Domański – bramkarz, Loth III, Suchorzewski (obrona), Luxenburg II, Szenajch, Sankowski (pomoc), Jung, Zwierz, Eysymont, Gachet, Luxenburg (atak). Skład ŁKS: Fieszer, Cyll, Kowalczyk, Hanke, Trzmiel, Gabrjel, Nowakowski, Durka, Szpurna, Miller, Śledź. Gra odbyła się na boisku własnem ŁKS., które się znajduje przy ul. Karolewskiej i Alei Unji (wprost dworca, osobowego Łódź – Kaliska). Mimo niepewnej pogody zebrało się około 2000 osób. Gra na ogół mało ciekawa, Warszawianka posiada bardzo dobrych biegaczy, głównie w ataku – to też każdy wypad gości był niebezpieczny dla czerwonych. Pomoc gości słaba. Obrona dobra, bramkarz najlepszy gracz drużyny, obecnie w doskonałej formie. (Jest obecnie lepszy od Lotha II w zeszłym roku najlepszego bramkarza w Polsce). Przewaga była po stronie ŁKS., którego atak na tych zawodach był na ogół słaby, gdyż zapomniał zupełnie o strzałach na bramkę przeciwnika. W pierwszych zaraz minutach z pewnej pozycji, strzela Gachet nad poprzeczkę. ŁKS atakuje często bramkę przeciwnika, lecz skutkiem długiego bawienia się piłką marnuje szereg dogodnych pozycji. Obie strony nie mogą uzyskać żadnej bramki i rezultat nierozstrzygnięty utrzymuje się do przerwy. Po zmianie stron Warszawianka gra z wiatrem. Kilka krytycznych momentów wyjaśnia Fiszer, dobrze tego dnia usposobiony. Wypad Gacheta oraz dwa wypady Millera i Durki kończą się autem. W 24 min. przedziera się Hanke przez atak i pomoc gości i strzela bardzo ładnie bramkę z 25 metrów – pod samą poprzeczką niemożliwą do obronienia. W minutę później, za faul strzela Hanke rzut wolny bezpośredni, przeszło z dwudziestu metrów, i ostrym strzałem w górny róg, zdobywa drugą bramkę. Goście w zdenerwowaniu zmieniają się na pozycjach i grając z wielką ambicją starają się wyrównać. Wreszcie po kombinacji Luxemburg I. – Gachet tworzy się zamieszanie pod bramką czerwonych, w którym Warszawianka zdobywa bramkę. Dalsze wysiłki gości są bezskuteczne. ŁKS traci wiele dogodnych momentów pod bramką przeciwnika skutkiem długiego przytrzymywania piłki i wózkowania. Wreszcie sędzia p. Al. Kowalski odgwizduje koniec zawodów przy stosunku bramek 2:1 na korzyść ŁKS. W grze z Warszawianką dało się zauważyć, że nasza mistrzowska drużyna gra za dużo narwanie, przez co niektórzy gracze tracą zupełnie głowę, co się później odbija fatalnie na grze samej. Cyli i Kowalczyk do tej pory nie umieją się ustawiać na obronie. Sledź był lepszy – niż ostatnio, Durka zato coraz gorszy. Brak mu treningu przedewszystkiem, oraz gra bez głowy i ambicji, a o strzałach na bramkę zupełnie zapomniał. Nowakowski dość dobry – za mało jednak ruchliwy i za długo przytrzymuje piłkę.
ŁTSG. – KS. Kaniów (0:0)
Wynik nierozstrzygnięty jest naprawdę niespodzianką. Okazało się na tych zawodach, że biało-czarni nie mają własnego systemu gry i grają z systemem, jaki im przeciwnik narzuci. Kaniów gra systemem długiego podawania często bijąc bezplanowo byle dalej, do czego się dostosował I przyjął ŁTSG. Skutek tego przez cały czas odbywała się kopanina piłki przed siebie. Chwilami ŁTSG przypominało sobie o kombinacji i podawaniu – wtedy górowali nad Kaniowem. Przewagi nie miała żadna strona i rezultat 0:0 wypadł dla Kaniowa zupełnie słusznie. Sędziował p. Dietel. Publiczność można było policzyć na palcach.
Turyści – AZS. (Poznań) 5:0 (4:0).
Turyści uzyskali nad akademikami z Poznania łatwe zwycięstwo bijąc ich w stosunku 5:0. Pod adresem tego klubu trzeba zaznaczyć, iż winien starać się o gry z drużynami silniejszemi, gdyż tylko od lepszych można się czegoś nauczyć. Drużyny natomiast, które grają ze słabymi przeciwnikami – zawsze spadają z formy. Zawody prowadził p. Fiedler. Publiczności niewiele.
Polonja – Union 3:2.
W dniu 24 b. m. odbyły się zawody tow. w Warszawie i zakończyły się nieznaczną porażką Unionu, który wynikiem niedzielnym z Polonją, zadokumentował jeszcze raz iż niesłusznie stoi w tabeli mistrzostwa klasy A na przedostatnim miejscu.
1331
wtorek 21 październik, 1924