Policja jest na tropie świętokradców z Gnieźna.

Tajemniczy podróżny z walizką. Szczegóły śledztwa trzymane w ścisłej tajemnicy.

Poznań w lipcu. Sprawa tajemniczego świętokradztwa w katedrze gnieźnieńskiej chwilowo utknęła,  nie świadczy to jednak bynajmniej, by śledztwa nie prowadzono w dalszym ciągu z całą energją.
Oto w ostatnim numerze „Lecha” gnieźnieńskiego czytamy:
„Dalsze dochodzenia śledcze wykazały, że w dobie poprzedzającej fakt świętokradztwa  w katedrze interesowali się ze szczególnem zajęcie skarbcem, jego zawartością, a zwłaszcza sposobem strzeżenia go dwaj przybysze, osiadli tu i wyjeżdżający stąd często. Całe zachowanie się obu tych osobników tak w środę 11 bm. jak i bezpośrednio potem, a dalej niemożność wytłumaczenia tego zachowania się zwróciła na nich uwagę policji. Zostali oni aresztowani. Aresztowanie ich i podejrzane tłumaczenie stosunków swych z Gozdowskim, dało podstawę do powtórnego ujęcia Gozdowskiego.
W jednym z tych dwóch osobników rozpoznał ogrodnik katedralny owego tajemniczego podróżnego, który wychodził z walizką w ręce z katedry w chwili popełnienia świętokradztwa i który nie szedł zwykłym wyjściem, lecz schodami obok mieszkania księdza biskupa, koło konsystorza obok mieszkania ks. Kanonika Hohmana na ul. Św. Wojciecha.
Szczegóły śledztwa trzymane są w ścisłej tajemnicy.