Gorzkie rozmyślania na ławie oskarżonych. Drugi dzień rozpraw.
Widok „cukrowej“ ławy oskarżonych przedstawia się dla widza bardzo ciekawie. Bohaterzy partyjni od czasu do czasu komunikują się ze swemi obrońcami, lub przysłuchują się ciekawie zeznaniom świadków. Decorum ławy oskarżonych jest Szwarcman cichy pośrednik, co miał nieszczęście wpaść do tego słodkiego interesu, a teraz w gorzkiej kontemplacji rozmyśla nad tem paskudnym geszeftem. Na stole sędziowskim jako corpus delicti stoi tajemnicza żelazna skrzynka. Na sali towarzysze i towarzyszki… z przymieszką Wydziału Handlowego Magistratu. Publiczność ze skupieniem przysłuchuje się… Wyobrażam sobie z jakim respektem towarzysze będą pili teraz herbatę lub kawę z tym osławionym partyjnym cukrem. Na sali bardzo słodko chociaż nie wszystkim pomimo to, że w każdym zdaniu słyszy się cukier, który na pewno przejdzie do muzeum partji PPS, o ile takie istnieje, chyba żeby znowu znalazł się jakiś Szwarcman. Pierwszy świadek Dr. Grabowski wydaje rzeczową opinię. Następnie Sąd bada komisarza Wayera, który zeznaje krótko o działalności Nocznickiego w policji kryminalnej. Widocznie musiał towarzysz Nocznicki skorzystać z wiadomości z czasu swej służby kryminalnej, tylko tak niezręcznie dał się złapać. Św. Elnigel do sprawy nie wnosi nic nowego. Za to dyrektor Wydziału Handlowego p. Lauterbach w długim przemówieniu podaje bardzo ciekawe fakty z których niektóre przytaczamy: Stałym pośrednikiem magistrackim w różnych tranzakcjach był Szwarcman, on trzymał rękę na pulsie Wydziału Handlowego i pomagał towarzyszom i tu i tam, gdzie się dało dobrze zarobić. Komunikował się z nim pośrednio p. ławnik Witczyński, który decydował o sprzedaży. P. Wilczyńskiemu powodziło się nieźle. W zeszłym roku w listopadzie miał pensji miesięcznej około 2,000,000 mk. Można było nawet żyć i „bez cukru“. W tym czasie uboga ludność robotnicza nie mogła dostać cukru, bo go nie było w sklepach magistrackich. Miał go za to Szwarcman, który jednej tylko nocy wywiózł 40 worków. Sprzedaż Szwarcmanowi cukru św. Lauterbach uważa za czyn nielegalny. Towarzysz Nocznicki będąc już pod śledztwem otrzymał w listopadzie na konto pensji 200,000 mk. z Wydziału Handlowego, – pamiętała partja o swym bohaterze. Ciekawa jest relacja p. Lauterbacha o tajemniczej kasetce i anonimowym liście. Sprawa otwarcia i rewizji zawartości kasetki była zainscenizowana przez oskarżonych, aby stworzyć dla siebie dowód, że pieniądze, które poszły do innej kieszeni, właśnie były wpłacone rzekomo do tej kasetki dla Magistratu. Inspiratorem fatalnego listu był towarzysz Grobelny jak mówi dyr. Lauterbach. Z dalszych zeznań okazuje się, że dawnemu magistratowi było zawsze brak pieniędzy. Sprzedawał Magistrat jeden towar, i kupował drugi, naturalnie pośrednikiem był znowu Szwarcman. P. ław. Wilczyńskiego p. dyr. Lauterbach określa jako człowieka stalowego. W tym znaczeniu, że oblicze jego nie zdradzało walki wewnętrznej, którą umiał pokryć spokojem, (powiedziałbym raczej cukrowego, o ile ma takie słodkie skłonności). W przypadkowej rozmowie z korespondentem naszego pisma zaniepokojony p. Rżewski powiedział: Sąd stara się zrobić z tego sprawę partji P.P.S. tymczasem jest to sprawa czysto kryminalna. Ale Sąd musi wszechstronnie wyjaśnić sprawę, wykryć pobudki działania oskarżonych, dlaczego odebrali 20,000 robotnikom cukier przeznaczony do detalicznej sprzedaży i sprzedali żydowi hurtem. Również Sąd winien wyjaśnić do czyjej kieszeni poszły te pieniądze, ile z tego poszło dla Magistratu, ile zaś do kieszeni…?