Z sądów

Straszna zemsta rywala
Pobrane nowożeństwo uszczęśliwione było zaledwie przez parę godzin. Rywal podpala mieszkanie, w którym ginie straszną śmiercią mąż i teść.

Jak się dowiadujemy drogą telefoniczną w dniu 15 b.m. wieś Pogorzec pow. konińskiego przeżywała wstrząsającą tragedję jaka się wydarzył na tle miłosnym w tejże miejscowości.
Krytycznego dnia odbyło się zawarcie związku pomiędzy Anną Łyżwą, córką kolejarza a Marcinem Cegłą, konduktorem kolejowym.
Ciesząc się z dobrej opinji nowożeńcy na obrządek ceremonji poświęcenia związku małżeńskiego, jak również na gody weselne zaprosili ludność z miejscowej wsi oraz z okolicy.
Po dokonaniu ceremonji kościelnych, udał się cały orszak do młodej pary, by rozpocząć ucztę.
Jak zwykle, uczta taka przeciąga się do późnej nocy a nieraz do samego rana, i tutaj zaproszeni goście w domu, usłyszeli przeraźliwe krzyki, dochodzące z zewnątrz zabudowania, w którem się znajdowali.
Na powyższy krzyk i alarm goście wybiegli z budynku, gdzie zauważyli całe zabudowanie stojące w płomieniach. W chwili tej goście zaczęli ratować się ucieczką.
Marcin Cegła wraz ze swym teściem zajęli się ratowaniem najniezbędniejszych rzeczy, które pozostawały w mieszkaniu. W ratowaniu rzeczy przeszkadzał im dym, dzięki któremu absolutnie nic nie widzieli. Będąc wówczas w mieszkaniu następuje straszna śmierć w chwili zawalenia się sufitu, który przygniata Marcina Cegłę wraz ze swym teściem i obaj ponoszą śmierć na miejscu.
Na widok powyższego rozległ się krzyk wszystkich obecnych przy ogniu, jednakże dokonywane wysiłki uratowania wyżej wymienionych spełzły na niczem. Na widok ognia przybyła z pobliskich okolic straż ogniowa, która zdołała część zabudowania uratować.
Przodownik Krocz Władysław, który dokonywał śledztwa, zauważył na ziemi podejrzane ślady stóp męskich, prowadzące do zagrody gospodarza Stępniaka.
W dalszych dochodzeniach tamtejsza ludność poinformowawszy władze policyjne dokładnie o rzekomych zamiarach syna Stępniaka, Stanisława, kóry ostatnio kilkakrotnie zwracał się do rodziców Łyżwówny prosząc o jej rękę. Rodzice zaś za każdym razem odmawiali prośbie Stefaninka uważając go za nieodpowiedniego dla swej córki.
Po odmownej odpowiedzi St. Stępniak groził rodzicom Łyżwówny, że w żaden sposób nie dopuści do tego, by Łyżwówna miała wyjść za mąż za kogo innego.
Na zasadzie powyższego policja udawszy się do zagrody Stępniaka, aresztowała go jako podejrzanego o dokonanie powyższego wypadku.
Po przybyciu władz sądowo-lekarskich skonstatowano doszczętne spalone na węgiel wymienione wyżej osoby.
Po zabezpieczeniu zwłok, policja prowadzi w tej sprawie energiczne śledztwo. Cała ta okolica wypadkiem powyższem została ogromnie poruszona.