Życie kraju.

Poznań.
Tragiczna zabawa. 12-letni Włodzimierz Gatzka, syn urzędnika wojewódzkiego, bawił się wczoraj u swego szkolnego kolegi, 11-letniego Mieczysława Kregielskiego, syna oficera wojsk polskich, przy ulicy Reja. Państwo Kręgielscy byli nieobecni. W końcu chłopcy zaczęli bawić się w wojaczkę czy też zabójców. Mieczysław wydostał z niezamkniętej skrytki ojca i wołając: „Ręce do góry!” strzelił do swego kolegi. Na strzał zbiegła się służba i sąsiedzi, których oczom przedstawił się straszny widok: w kałuży krwi na podłodze konał mały Włodzimierz. Przywołany natychmiast lekarz mógł już tylko stwierdzić śmierć. Władze obłożyły zwłoki aresztem i wytoczyły śledztwo. Ojciec młodego zabójcy zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.