Echa strajku włókniarzy.
Fabrykant „odprowadzony” do inspektora pracy.
Gdy robotnicy firmy Wajland i Dobrzyński przy ul. Brzezińskiej 8, przybyli po strajku do pracy, właściciele fabryki oświadczyli, iż maszyn nie uruchomiono aczkolwiek nie wymówili pracy robotnikom na 2 tygodnie.
Wobec tej decyzji robotnicy w ilości 80 osób wzięli p. Dobrzyńskiego między siebie i odprowadzili go przymusowo do inspektora pracy p. Kuliczkowskiego.
P. Dobrzyński tłomaczył się przed inspektorem pracy, iż… nie wiedział o obowiązku wymówienia pracy i dlatego fabryki nie uruchomił.
Również powodem bezrobocia u niego jest brak gotówki, gdyż produkowany towar oddaje na weksle.
W odpowiedzi p. inspektor oświadczył, iż dziwi się, iż właściciel fabryki nie zna przepisów i warunków pracy i że z powodu niewymówienia robotnikom musi fabrykę uruchomić.
Również nie może tu wejść w grę tłomaczenie co do sprzedaży towaru na weksle, gdyż i w tym wypadku fabrykanci odpowiednio asekurują się przy cenie towaru. Wreszcie dodał p. inspektor, że o ile firma nie uruchomi fabrykę, zwróci się do ministerstwa pracy o cofnięcie kredytu, z które dotychczas firma korzystała.
Wreszcie po dłuższej dyskusji p. Dobrzyński zgodził się na uruchomienie fabryki na 3 dni w tygodniu, jakie miało miejsce przed strajkiem.
Piekarze znów zażądali podwyżki.
Tym razem apetytów ich nie uwzględniono.
W dniu wczorajszym do referatu walki z lichwą przy Komisarjacie Rządu zwróciła się delegacja cechu majstrów piekarskich i żydowskiego stowarzyszenia majstrów piekarskich, przedstawiając różnorodne kalkulacje, a mianowicie majstrowie chrześcijańscy na 116 tys. mk., a żydowscy – 120 tys. mk.
Kierownik referatu spostrzegł, iż w rubryce wydatków uwzględnili oni pełną podwyżkę, dla robotników, aczkolwiek 90 proc., piekarz nie stosuje się do wykazów komisji statystycznej.
Wobec tego kierownik referatu dr. Grabowski żądania piekarzy odrzucił, oświadczył im, że cena chleba nie może przekraczać ceny mąki, przyczem nie stosujący się do przepisów piekarze będą karani z całą surowością prawa.